!@#$ wiatr!
Sobota, 17 kwietnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria 50 - 99km, W większej paczce, Z Gumisiem ;), Ze zdjęciem
Pierwsza tak ,,duża" wycieczka od ostatniego czasu - oj było ciężko ;D
Przyjechał po mnie Gumiś i razem pojechaliśmy na Franowo do rowerowego. Po załatwieniu wszystkich spraw jedziemy pod Cyklotur na Ptasią. Tam dojeżdża do nas Dawid. Kierujemy się do metropolii Głuchowo gdzie psy d... szczekają ;D Bez urazy ;)
Dołącza się do nas Paweł i razem jedziemy do WPN. Najpierw nad jezioro Jarosławieckie ( przerwa ) i do sklepiku koło Graislerówki. Niestety był zamknięty...
Odłącza się od nas Dawid, ale za to dojeżdża Artur i razem jedziemy nad Góreckie i Kociołek. Powoli brakowało mi sił, nie wiem czy przez to że byłem cholernie głodny czy po prostu zły dzień.
Zjeżdżamy z Osowej Góry gdzie padł mój dzisiejszy rekord prędkości - 62.7 km/h.
Trafiliśmy pod jakiś sklepik, gdzie zjadłem drożdżówkę, loda i batona. Mieszanka wybuchowa bo po tym posiłku zaczął mnie boleć brzuch.
Wjeżdżamy na szlak nadwarciański na którym kompletnie złapał mnie kryzys.
Ten padnięty to ja ;P
Dojeżdżamy do Lubonia gdzie się rozdzielamy, ja jadę na działkę, Artur po swojego brata a reszta do domu.
Wycieczkę uważam za udaną, tylko gdyby nie ten wiatr...
Przyjechał po mnie Gumiś i razem pojechaliśmy na Franowo do rowerowego. Po załatwieniu wszystkich spraw jedziemy pod Cyklotur na Ptasią. Tam dojeżdża do nas Dawid. Kierujemy się do metropolii Głuchowo gdzie psy d... szczekają ;D Bez urazy ;)
Dołącza się do nas Paweł i razem jedziemy do WPN. Najpierw nad jezioro Jarosławieckie ( przerwa ) i do sklepiku koło Graislerówki. Niestety był zamknięty...
Odłącza się od nas Dawid, ale za to dojeżdża Artur i razem jedziemy nad Góreckie i Kociołek. Powoli brakowało mi sił, nie wiem czy przez to że byłem cholernie głodny czy po prostu zły dzień.
Zjeżdżamy z Osowej Góry gdzie padł mój dzisiejszy rekord prędkości - 62.7 km/h.
Trafiliśmy pod jakiś sklepik, gdzie zjadłem drożdżówkę, loda i batona. Mieszanka wybuchowa bo po tym posiłku zaczął mnie boleć brzuch.
Wjeżdżamy na szlak nadwarciański na którym kompletnie złapał mnie kryzys.
Nadwarciański szlak rowerowy© mruczus509
Ten padnięty to ja ;P
Nadwarciański Szlak Rowerowy© mruczus509
Dojeżdżamy do Lubonia gdzie się rozdzielamy, ja jadę na działkę, Artur po swojego brata a reszta do domu.
Wycieczkę uważam za udaną, tylko gdyby nie ten wiatr...