Po wczorajszej wycieczce do Kórnika postanowiłem z Gumisiem że pojedziemy z jego bratem Pawłem i jego kumplem do WPN. Potem mała przerwa na lodziki. Tam towarzyszył nam taki mały kolega ;D Inne foty: Wielki korzenie! :P Wszyscy w czwórkę: Zamek na jeziorze Góreckim:
Pobudka o 7.00, wyjazd o 7.30, kierunek Kórnik. Droga fajna, z wiatrem w plecy. Pierwsza przerwa:most na Starołęce: Następnie przez Czapury, Borówiec, obok jeziora Skrzyneckiego do Kórnika. Ratusz w Kórniku: Zamek w Kórniku: Następnie fajna tabliczka ;P Potem przerwa w Rogalinie. Próbowaliśmy poszukac dębów rogalińskich ale nie mogliśmy ich jakoś znaleźc ;D Z Rogalina skierowaliśmy się na Mosinę. Tam czekała nas olbrzymi podjazd (ok.1km) Ale było warto. Na górze był początek WPN: Na mapie była pokazana jedna jedyna trasa prowadząca przez Park lecz przypadkowo z niej zboczyliśmy. Wyjechaliśmy w jakimś Kłościnku. Tam małe zakupy i spowrotem wróciliśmy do Parku. Znowu się ZGUBILIŚMY ;D Tak błądząc po WPN wjechaliśmy do Trzebawia i z tamtąd pojechaliśmy drogą na Szreniawe. Następnie zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem Chomięcickim. Z tamtąd droga do Głuchowa była straszna! Silny wiatr, pod górkę i my bez sił.
W tym dniu Ciocia miała imieniny (dowiedziałem się o tym dzień przed ;P). Miałem być tam o 16, a o 15 byłem jeszcze na działce. Więc ja pędzę do domu, wpadam do domu i jadę do Cioci. Ważne że zdążyłem. Na miejscu byłem o 15.58 ;D
Tego dnia postanowiłem że wpadnę do Gumisia. Tam wypiłem ciepłą herbatę i spojrzeliśmy na mape. Postanowiliśmy że pojedziemy nad jezioro Niepruszewskie. Jechało nam się dobrze, z wiatrem i trochę z górki ;P Na miejscu zrobiliśmy se przerwę. Stwierdziłem że jechało nam się za krótko i że trzeba by może jeszcze gdzieś pojechać. I tak jakoś wyszło że znaleźliśmy się w Lusowie ;D Droga powrotna była o wiele trudniejsza: pod wiatr i pod górkę ;P U Gumisia nie czułem nóg, a musiałem jeszcze wrócić na działkę i do domu. Wprowadzam rower do domu i patrze na licznik i widzę równe 80km (80km i 80m ;P) PS. Czas jest oszacowany ;)
Poprzedniego dnia zaplanowałem że pojadę z tatą do Puszczykowa. Wyjechaliśmy koło 16 (akurat po deszczu ;P) Jechaliśmy Hetmańską do końca i na rondzie Starołęka skręciliśmy w ulice Starołęcką ;P Mijaliśmy Czapury, Wiórek, Sasinowo i Rogalinek w którym zrobiliśmy se malutką przerwę. Następnie skierowaliśmy się w prawo na Puszczykowo. Tam zatrzymaliśmy się na lodziki ;) Tata chciał koniecznie zobaczyć jezioro Jarosławieckie i musieliśmy jechać przez błoto, dziury itp. Mimo to i tak tam nie dojechaliśmy, bo się zgubiliśmy :P Wyjechaliśmy w Wirach. Z tamtąd kierowaliśmy się na Komoniki i z nich do Poznania. Na tej wycieczce zgubiłem swoje rękawiczki ;(