Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100km

Dystans całkowity:412.11 km (w terenie 19.00 km; 4.61%)
Czas w ruchu:18:35
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:50.70 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:103.03 km i 4h 38m
Więcej statystyk

Noc świętojańska - nocna jazda.

Czwartek, 24 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Nagła propozycja jazdy. Ja bardzo chętnie, ale mama nie bardzo się zgadza. W końcu ją namówiłem, z trudem, ale jednak ;)
Razem z
Gumisiem i Mateuszem ruszyliśmy do Głuchowa przez Więckowice i Konarzewo. U Gumisia zjadłem kolacje i wypiłem herbatę. Następnie dojechał Mateusz. Miał jeszcze dojechać Maciej, ale coś mu wypadło.
No to czas zaczynać. Wyjechaliśmy koło 23 i w piątkę (Ja, Mateusz x2, Gumiś i
Paweł) jedziemy do WPN-u.

Noc w lesie © mruczus509


Chwila przerwy, bo Paweł musiał zmienić dętkę. Niestety chwila przedłużyła się aż o 1h. Odebrał go tata.
Ja z Mateuszem i Gumisiem jedziemy dalej (drugi Mateusz pojechał z Pawłem).
W pewnym momencie z boku drogi wylatuje stado dzików. Więc naszą prawidłową reakcją była ucieczka.
Dojeżdżamy do Puszczykowa. Stamtąd główną drogą, która jest zupełnie pusta do Poznania, gdzie zajeżdżamy na stację benzynową. Kupiłem sobie Powerade, gdyby nie to to już bym dawno zasnął na rowerku ;P
Najpierw nad Maltę, potem katedra:

Katedra nocą © mruczus509


Następnie przez Plewiska do Głuchowa, gdzie nastaje świt. Zrobiło się również cholernie zimno
.

Świt © mruczus509


U Gumisia przespałem się niecałe 3 godzinki. Pobudka o 7.00 i jedziemy do Poznania. Szybko się umyłem i przebrałem i poszliśmy ze szkołą do kina. Wieczorkiem pograliśmy w piłkę.
Podsumowując: dzień pełen wrażeń ;)

Rekordzik

Sobota, 1 maja 2010 · Komentarze(2)
I jest, wybiła moja 3 setka w życiu!
Umówiłem się z
Wachem o 7 pod jego domem. Coś się stało że byłem tam o 8. Trochę padało, ale co tam, jedziemy!
Kierowaliśmy się na Kórnik ulicami: Hetmańska i Starołęcka. Pierwszą przerwę zrobiliśmy w Babkach, z powodu bólu moich pleców. Dalej już bez przerwy do Kórnika, gdzie robimy postój pod zamkiem.
Gdzieś w Daszewicach ( jeszcze przed Kórnikiem ) zaczął nas gonić wściekły pies, który prawie rzucił mi się na nogę ;P
Dojeżdżamy do Rogalina gdzie zjadam moją bułeczkę ;d


Rogalin © mruczus509


Nie najadłem się, więc jedziemy na stację Orlenu na hot-doga. (Mosina)


Głodny byłem © mruczus509


I ze stacji na Osową Górę z pięknym widokiem na górze:

Osowia Góra © mruczus509


Wracamy przez Głuchowo, tylko po to by zrobić ta magiczną setkę.

Rekordowy weekend

Niedziela, 28 lutego 2010 · Komentarze(6)
Spontaniczna decyzja o wyjeździe ;) Dzień przed spytali mi się czy pojadę do Buku. Trochę się zawahałem bo bałem się że nie dam rady po wczorajszym.
Koło 12.30 byłem po Mateusza, no może trochę po ;) O 13 z minutami byliśmy u Pawła. Mateusz musiał jeszcze wymienić klocki hamulcowe więc wyruszyliśmy koło 13.40. Jechaliśmy w trójkę: Paweł, Mateusz i słaby Ja ;)
Jechaliśmy przez Konarzewo, Dopiewo do Więckowic. Trasa cały czas z wiatrem więc miałem nadzieję że cała droga do Buku taka będzie. Nie była, ale może i dobrze..
Na miejscu Paweł i Mateusz chcieli wpaść do swoich kolegów, lecz nie było ich w domu więc pojechaliśmy do Opalenicy. W drodze do Buku miałem obawy, że nie dojadę do domu, ale 15 minutowa przerwa pod Biedronką i pół godzinna u znajomych Pawła i Mateusza dała mi czas na odpoczynek.
Byłem pewien, że wrócimy jak będzie jeszcze jasno więc nie brałem lampek. Myliłem się ;P
Na szczęście pożyczyli mi lampkę. Buk pożegnał nas takim pięknym zachodem:


Zachód słońca © mruczus509


Odprowadziliśmy Pawła, który pożyczył mi lampkę przednią ;)
Powrót ul. Grunwaldzką.
Szczerze to wczoraj po 70km byłem bardziej zmęczony niż dzisiaj, ale karę od mamy i tak dostałem (tydzień bez rower). Muszę to jakoś przeżyć ;D
Wczorajsza wycieczka była moim największym dystansem pokonanym samotnie, a dzisiejsza największym dystansem w ogóle ;P
Jeszcze raz dzięki panowie za wyjazd i przeprosiny za to, że musieliście się ze mną męczyć ;)


Relacja u Pawła i u Mateusza.

Szamotuły

Sobota, 22 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Bardzo spontaniczna decyzja, gdyż Gumiś dzień przed spytał się czy jedziemy na Strzeszynek, ja powiedziałem że nie - zaproponowałem Szamotuły ;)
Umówiliśmy się przy cmentarzu Junikowskim. Jechaliśmy w trójkę: Gumiś, Dawid i ja.
Wyprawe rozpoczęliśmy kierując się na j.Kierskie i tam przerwa.
Następna przerwa w Rokietnicy. Z tamtąd bawiąc się w ucieczki i peletony dojechaliśmy do Szamotuł.
Przerwa pod Lidlem na śniadanko, potem na rynek do rowerowego, do cioci Gumisia i znowu pod Lidla na drugie śniadanko ;P
Żeby droga nie była nudna zjechaliśmy na szlak na Strzeszynek (między czasie robiąc przerwe w Żydowie). Tam zamoczyliśmy nogi z Gumisiem i pogadaliśmy sobie o... ;P
Trochę się nam spieszyło więc trzeba było zwiększyć tępo. Niestety tego tempa nie wytrzymał rower Dawida (Kellys Neos '09). Rozwaliła się przednia przerzutka, ale jakoś dojechaliśmy do domów.

P.S Jest to mój najdłuższy dystans ;) Prędkość też.