Znowu przekonywałem się całe popołudnie bym wyszedł na rower i jak zwykle zakończyło się to sukcesem ;) Pojechałem nad Maltę szlakiem koło Warty. Dość dobrą średnią miałem około 29km/h ;P Po 2 okrążeniu usiadłem sobie na trawce na pewnym małym cyplu. Pięknie ;) W jedną stronę jechałem z wiatrem z prędkością około 30km/h a w drugą pod wiatr to tak max 25. Strasznie w ten dzień wiało. No cóż przynajmniej słoneczko dogrzewało ;)
Nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Namawiałem się całe popołudnie na wyjście i w końcu odniosłem jakiś sukces. Skusiłem się na jazdę po lasku marcelińskim.
Masa zorganizowana w intencji zmarłem rowerzystki, którą potrącił niedawno samochód na Moście Dworcowym. Pojechałem poMateusza. Razem poczekaliśmy naMateusza, Pawła, TomkaiJarzyne. Pojechaliśmy po Macieja i wszyscy razem na Plac Wolności gdzie był start Masy. Krótko spóźnieni, ale jeszcze się nie zaczęło - na naszą korzyść. Organizatorka rozdała każdemu czarne opaski na znak żałoby. W międzyczasie spotkałem się koleżanką ;) Ruszyliśmy na most dworcowy. Postawiono tam biały rower który oznacza ducha wszystkich zmarłych rowerzystów w Poznaniu. Powrót na Plac i nad Maltę dwa kółeczka.
Miałem jechać do Biedruska, ale moje lenistwo mi na to nie pozwoliło ;D Lecz przełamałem się i pojechał chociaż do Moraska. Ruszyłem od razu po obiedzie. Moja trasa wiodła szlakiem 3 jezior czyli Rusałka, Strzeszynek i Kierskie. Dość dobra średnia jak na trasę pod wiatr i terenem ;) Chyba pojechałem za daleko, a nie chciałem zawracać więc spytałem się jakiejś pani (też rowerzystki) czy była by jakaś polna droga prowadząca do Suchego Lasu. Wskazała mi drogę i pojechałem dalej. Wyjechałem na drodze krajowej więc niefajnie :( Trochę się najadłem strachu jak wielka wywrotka z kołami większymi ode mnie minęła mnie o parę centymetrów. Ehh... zjechałem na chodnik. Po dojechaniu do Moraska bez większych wątpliwości ruszyłem na górę. Podjazd od strony szlaku bez większych wrażeń, ale za to zjazd po drugiej stronie to coś pięknego ;) Cel zaliczony, trochę jeszcze pojeździłem po rezerwacie i wracam do domu.
Miałem dziś parę propozycji jazdy: Pierwsza to jazda z Pawłem i Mateuszem do Budziszewka (110 km ) Druga to jazda z Gumisiem i Dawidem do WPN - wybrałem tą, choć za późno się zdecydowałem i nie pojechałem.
W końcu pojechałem z Pendzlem na Morasko koło Poznania ;) Na początek udaliśmy się nad Rusałkę, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszą fotkę :
Czyli miejsce gdzie niedługo będę chodził na tenisa ;)
Dalej jedziemy przez Strzeszyn do Suchego Lasu. Tam lekka zguba, ale obraliśmy dobry kierunek i jedziemy dalej ;) I pierwsza przerwa w połowie podjazdu :
Trochę się pogubiliśmy, ale się pozbieraliśmy ;P Dalej jedziemy na poszukiwania słynnych kraterów po meteorytach, które (jak wyczytałem) walnęły w Ziemie 5 tysięcy lat temu ;D Jakbyśmy mieli więcej czasu to zaliczylibyśmy o górę moraską, ale czasu nie mieliśmy... Wracamy tą samą drogą, robiąc po drodze 1x kółko nad Rusałką. Dzięki Pendzel za wycieczkę ;)
Zapomniałem dodać że pobiłem swój rekord prędkości - 64 km/h!
Po szkole mieliśmy jechać z Gumisiem do Śremu. Ubraliśmy się, wszystko przygotowaliśmy i w drogę. Pierwszy cel to moja działka gdzie Gumiś miał dokręcić korbę. I na tym celu się skończyło... Zaczęło tak padać, że odechciało nam się w taką pogodę jechać. Może jutro uda się zrobić jakąś dłuższą trasę. Mam nadzieję...
Pogoda nie nadawała się dziś do jeżdżenia... bez błotników, więc założyłem je do Maxima ;D Pojechałem doPawła po (ro)skuwacz do łańcucha, w celu... jutro o nim opisze jak pojadę na działkę ;) Jechałem cały czas pod wiatr, więc jak już dojechałam tam gdzie miałem to czułem nogi, oj czułem. Chwilę pogadałem z Gumisiem, już miałem wracać i nagle zaczęło lać. Przynajmniej załapałem się na racuchy ;) Dzięki za nie! Po deszczu rozchmurzyło się. Wyszło słoneczko. Od razu piękniej!