Rano nie chciało mi się jechać, może przez tą pogodę, ale potem zapaliło się słoneczko i ochoty wróciły ;) Ruszyłem do Kórnika. Miasto jakby wymarło, zero ludzi na ulicach - wszyscy w samochodach... Teraz przeważa już zieleń na polach niż biel, ale to ponoć nie koniec zimy.
Chciałem sobie urozmaicić trochę powrót do domu więc pojechałem nad Maltę - samotnie. Drogi już bez śniegu, ale za to z dużą ilością dziur i kałuż więc jak wróciłem do domu to byłem nieźle ufajdany ;) Trasa: Głuchowo - Luboń - Drogą Dębińska - Hetmańska - Szlak koło Warty - Jana Pawła II - 1x kółko dookoła Malty - Jana Pawła II - Szlak - Hetmańska - Palacza i dom ;)
U mnie logika to wieeeelki problem ;P Przecież logiczne, że po ostatnich dniach opadów śniegu polna droga będzie nie przejezdna, lecz do mnie to nie dotarło. Na początku małe zaspy przez które dało się przejechać, lecz z każdym metrem było coraz gorzej. Parę fotek dla niedowiarków ;)
U Gumisia ciepła herbata i odpoczynek po 3 km prowadzeniu roweru. Masakra ;p Chciałem jak najszybciej wracać bo nie miałem oświetlenia, ale jakoś się zasiedziałem i jechałem po ciemku - chodnikiem ;/ Wracałem inną drogą, bo już nie chciałem jechać polną ;p
Zdesperowany kierowca, pewno zakopał się i się wkurzył ;) :
Jeździ się po prostu bosko! ;D Pojechałem do Gumisia się pochwalić i wypróbować moją Tequile. Jak na razie nie narzekam tylko gdyby amortyzator był lepszy... Na pewno wymienię siodełko, wezmę je ze starego Maxima. Parę fotek:
" title="Mój nowy rower" width="900" height="675" />
Po pracy pojeździć po lasku. Cały czas po czarnym szlaku, lecz potem szlak się urywa i się zgubiłem. W sumie nie wiem jak jechałem, ale ważne że wyjechałem w miejscu, które jest mi znane - na Złotowskiej ;D Jechałem sobie drogą rowerową i nagle jakiś inny kolarz ( bardziej doświadczony pewnie ;P ) przejechał przez drogę która była prostopadle do rowerowej i tu nagle jakiś samochód pierdyknął w tego faceta, na szczęście przy małej prędkości. Pan ,,kierowca" wyszedł z samochodu i zaczęła się awantura. Chciałem podejść do nich i poprzeć rowerzystę ale stwierdziłem, że nie będę się wtrącał. Wróciłem do lasku, jeszcze trochę pojeździłem i wróciłem.
Po pracy udałem się do Lasku tym razem na dłużej. Parę razy wjechałem na górkę i udawałem że mam downhilla ;D W drodze powrotnej spotkałem Szczepańskiego i Wacha na jego nowym Kellysie Salamandrze. Cwaniaczek z niego ;D
Kurde... nie chciało mi się jechać, a dlaczego?: 1. Bo mam złe samopoczucie, 2. Miałem dobry obiad i nie chciałem go za szybko strawić, 3. Ogólne lenistwo ;D