Rano z mamą na działkę. Następnie do domy koło 13, gdyż na 14.30 zakończenie roku (jupi!!!). Po południu przyjeżdża po mnie Wachu i jedziemy na rynek. Tam chwilę czekamy i dojeżdżają kolejno Paweł, Mateusz, Jarzyna, Maciej, Krajewski, Tomasz i jeszcze paru innych. Taka była dziś trasa: Stary Rynek – Wodna – Garbary – Kazimierza Wielkiego – Mostowa – Kórnicka – Serafitek – Św. Rocha – Jana Pawła II – Rondo Rataje (2 okrążenia) – Jana Pawła II – Kaliska – Nowołkowyska – Katowicka – Abp. Baraniaka – Chartowo – Piaśnicka – Kurlandzka – Wiatraczna - Żegrze – Bobrzańska – Kurlandzka – Inflancka – Pawia – Orła – Krucza – Zamenhofa – Rondo Starołęka (3 okrążenia) – Zamenhofa – Piłsudskiego – Inflancka – Plaśnicka – Chartowo – Abp. Baraniaka. W połowie dojeżdża jeszcze Gumiś. Zakończenie nad Maltą i tradycyjne podnoszenie rowerów ;) Jak zwykle po masie robimy wyścig nad Maltą. Było nas 14 więc wyobraźcie sobie miny ludzi idących przed nami ;D Przerwa przy źródełku i dokańczamy kółeczko. I znowu, już w 11 pędzimy wąskim dróżką koło Malty. Ulicą Jana Pawła II dojeżdżamy pod Biedronkę, gdzie małe zakupy. Powrót z Wachem ulicą hetmańską. Reszta pojechała do Kórnika.
Nagła propozycja jazdy. Ja bardzo chętnie, ale mama nie bardzo się zgadza. W końcu ją namówiłem, z trudem, ale jednak ;) Razem zGumisiemiMateuszemruszyliśmy do Głuchowa przez Więckowice i Konarzewo. U Gumisia zjadłem kolacje i wypiłem herbatę. Następnie dojechał Mateusz. Miał jeszcze dojechać Maciej, ale coś mu wypadło. No to czas zaczynać. Wyjechaliśmy koło 23 i w piątkę (Ja, Mateusz x2, Gumiś i Paweł) jedziemy do WPN-u.
Chwila przerwy, bo Paweł musiał zmienić dętkę. Niestety chwila przedłużyła się aż o 1h. Odebrał go tata. Ja z Mateuszem i Gumisiem jedziemy dalej (drugi Mateusz pojechał z Pawłem). W pewnym momencie z boku drogi wylatuje stado dzików. Więc naszą prawidłową reakcją była ucieczka. Dojeżdżamy do Puszczykowa. Stamtąd główną drogą, która jest zupełnie pusta do Poznania, gdzie zajeżdżamy na stację benzynową. Kupiłem sobie Powerade, gdyby nie to to już bym dawno zasnął na rowerku ;P Najpierw nad Maltę, potem katedra:
U Gumisia przespałem się niecałe 3 godzinki. Pobudka o 7.00 i jedziemy do Poznania. Szybko się umyłem i przebrałem i poszliśmy ze szkołą do kina. Wieczorkiem pograliśmy w piłkę. Podsumowując: dzień pełen wrażeń ;)
Koło 13 pojechałem do Gumisia. Trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy i razem już ruszyliśmy do Poznania. Gumiś do szkoły, a ja do domu. Wieczorem miałem jechać z nim i jego kolegami nad j. chomęcickie ale niestety nie mogłem :( Za to pojechałem na działkę.
Rano z tatą na tenisa. Godzinka gry na korcie, ostatni serw i pękły mi 2 linki naciągowe... Trzeba oddać do serwisu i wydać 100zł. Stamtąd udałem się na działkę z zamiarem zdjęcia łańcucha i umycia roweru. Od kilku dni męczę się z jego zdjęciem, dziś się jednak udało. Okazało się że spinka jest po prostu pęknięta i cudem ją zdjąłem. Rower zostawiłem na działce i do domu wróciłem pieszo.
Planowany był dziś wyjazd do Wronek, ale mi jak i Gumisiowi się nie chciało... ;P Pojechałem za to zPendzlem nad j. lusowskie. Kręcimy przez Skórzewo szlakiem czarnym, aż do Sierosława, gdzie Tomek wspomina czasy dzieciństwa na swojej dawnej działce ;) Chwila przerwy, gdyż kompanowi zaczyna trzeć błotnik. Chwila roboty... i czas na zdjęcia ;) Dalej do Lusowa gdzie wkraczamy na żółty szlak. Niestety jest on nie przejezdny dla rowerów.
Ale jakoś się przedostaliśmy. Wjechaliśmy na drogę, którą już kiedyś jechałem z Gumisiem. Chcieliśmy go odwiedzić, ale nie odbierał telefonu. Powrót przez Plewiska.